poniedziałek, 21 września 2015

ROZDZIAŁ7: Byłem , jestem i będę kochanie....

Dni mijały a ja wciąż byłam z Pawłem. Ciężko nam było bo on miał końcówkę sezonu w Polsce a ja miałam szkołę , którą chcąc nie chcąc musiałam skończyć. W niedziele odbył się ostatni mecz ligowy na MotoArenie. Jak zwykle na nim byłam , a przed meczem już jako oficjalna dziewczyna Pawła w parku maszyn.Nie chciał mnie stamtąd wypuścić dopiero interweniował menager toruńskiego klubu- Jacek Gajewski. Wiadomo nie byliśmy pokłóceni ale ja chciałam iść na trybunę , żeby nie przeszkadzać , a ten się uparł , żebym została ale i tak wyszło na moje. Poszłam ale zajęłam moje ukochane miejsce tuż obok parku maszyn po stronie gospodarzy tak , że Paweł spokojnie mnie widział. Mecz nie ułożył się po naszej myśli , przegraliśmy mecz z Tarnowem 40-50 zmniejszając swoje szanse na brązowy medal. Po meczu oczywiście byłam pierwsza w parku , żeby jakoś pocieszyć naszych kochanych krajowych zawodników. Trochę porozmawiałam z Chrisem , poprosiłam go , żeby ode mnie pozdrowił Darky'ego i powiedział mu , że modle się za niego i , że ma walczyć. Ten oczywiście powiedział , że przekaże jak tylko u niego będzie. Później mój chłopak Paweł pojechał do Warszawy bo był gościem magazynu PGE Ekstraligi.Ja sama udałam się oglądać mecz finałowy , a później wspomniany już wyżej magazyn.

Stylizacja .Dziś obudziłam się w kiepskim nastroju , było aż tak źle ,że nie miałam na nic ochoty. Zwlokłam się z łóżka , poszłam do łazienki , ubrałam się , pomalowałam i z niej wyszłam. Spakowałam się i zeszłam na dół.Tam wypiłam kawę nie jedząc ani kęsa kanapki przygotowanej przez moją mamę. Musiałam dzisiaj jechać autobusem do szkoły , bo nie chciałam obciążać Pawła tak wczesnym wstawaniem po jego podróży do Warszawy. Kacpra nie było bo pojechał na mecz do Anglii , a do Oskara jakoś mi się nie chciało. Wyszłam z domu , udałam się na przystanek , skąd wsiadłam do jednego z autobusów i pojechałam do szkoły. Najchętniej dzisiaj pojechałabym do Pawła ale wiedziałam , że nie mogę tak wagarować tuż przed maturą. Przyszłam do szkoły , rozpoczynając dzień od najgorszego przedmiotu jaki może być- matematyki. Później dwa w-f , zasady żywienia , biologia , polski i technologia. W sumie nie było tak źle ale i tak zakończyłam dzień w miarę udanie a nie zapowiadało się na to. Kiedy Paweł po mnie przyjechał i wkóncu przytuliłam się do jego silnych ramion całe wcześniejsze ciśnienie ze mnie zeszło. Pojechaliśmy klasycznie do jego domu. Weszliśmy do przedpokoju a już napadł na nas straszy brat Pawła - Łukasz .
- Cześć Daria , jak tam?? - spytał mnie
- Hej Łuki , dobrze a u Ciebie ?? - odparłam wchodząc za Pawłem do dalszych pomieszczeń = Dzień dobry - przywitałam się z jego rodzicami
- Dzień dobry - odpowiedzieli mi
- Tez dobrze - odparł brat Pawła
- Chodź - powiedział mi Paweł ciągnąc mnie na górę do swojego pokoju
Kiedy weszłam do jego pokoju , panował w nim artystyczny nie ład , zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Usiadłam na łóżku , a Paweł obok mnie.
- Ładnie pachniesz - zauważył
- Wali Ci coś na głowę ?? - spytałam go
- Nie .- zaśmiał się - Nie mogę już prawić komplementów swojej dziewczynie ?? - spytał zdziwiony
- Możesz ale to było naprawdę dziwne - zauważyłam
- Oj tam oj tam - uśmiechnął się i mnie przytulił
Tylko przy nim czułam się doceniana , on mnie rozumiał i był w tych najlepszych jaki i najgorszych chwilach. Kiedy rozwalało mnie od środka i teraz kiedy jestem najszczęśliwsza na świecie bo mam osobę , która mnie kocha ponad życie.
- O czym myślisz - spytał mnie
- Tak ogólnie. - powiedziałam
Uniósł jedną brew do góry.
- O nas , że mam kogoś kto mnie rozumie , że mnie kochasz i poprostu jesteś gdy Cię potrzebuje - uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Byłem , jestem i będę kochanie - mruknął mi do ucha a potem mnie pocałował
- Wiem - mruknęłam do niego
Później leżeliśmy na jego łóżku rozprawiając o wszystkim i o niczym , w pewnym momencie przyszedł Łukasz , że swoim synkiem z zapytaniem czy się nim nie zajmiemy. Oczywiście oboje zgodziliśmy się. Kochałam tego dzieciaka, był podobny z charakteru do Łukasza. Biedna Michalina będzie miała problem jak on urośnie , jak już go wszędzie pełno, a co będzie potem. Kiedy zbliżała się 22 postanowiłam pojechać do domu. Oczywiście mój Paweł mnie odwiózł , pożegnaliśmy się przed moim domem, ja weszłam do środka , a on dojechał swoim busem do domu.
- Hej - krzyknęłam
- Hej , gdzie byłaś - spytała mnie moja mama jak by nie wiedziała
- U Pawła jak zawsze zresztą - powiedziałam
- A szkoła , kiedy się będziesz uczyć?? - spytał mój ojciec
- Na jutro nic akurat nie ma więc nie mam problemu - uśmiechnęłam się
- A matura ?? - zdziwił się
- Mam wystarczająco powtórek materiału podczas lekcji a do tego konsultacje , mam prawo do własnego życia - odparłam spokojnie
- Dobra dajcie jej spokój - wtrąciła Gabi , którą dopiero teraz zauważyłam
- Dzięki siostra - uśmiechnęłam się szeroko - Ty nie we Wrocławiu?? - spytałam ją
- Maciek poleciał do Anglii i nie chciał żebym siedziała sama - wytłumaczyła mi
- Ok- uniosłam kciuk do góry i poszłam do swojego pokoju
Poszłam do szafy wyjęłam czystą piżamę z komody znajdującej się obok łóżka , poszłam z nią do łazienki , odświeżyłam się , zmyłam makijaż , ubrałam się i z niej wyszłam. Usiadłam na łóżku spojrzałam która godzina , zegar wskazywał 23:23 , ktoś o mnie myśli - pomyślałam . Wzięłam do ręki jeszcze książkę do biologi i zaczęłam czytać o węglowodanach , że dzielą się na polisacharydy, disacharydy i tak dalej. Kiedy skończyłam położyłam się i od razu zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz